Komentarze (0)
Mijały dni. Zdobyłam się na odwagę, przyszłam do niego po moje rzeczy.
-zależy mi tylko na mojej książce, klapkach z Tally i nowej bluzie...
- okey, poszukam i przyniosę Ci na jutro. A co z biletami na Timberlake'a?
-sprzedam komuś i dam Ci kasę, może tak być?
-jak najbardziej.
Odeszłam. Nie czułam bólu. Nie czułam nic.
Następnego dnia jednak czułam lekkie przerażenie "odda mi te wszystkie rzeczy i to będzie naprawdę koniec...nic już nas nie będzie łączyło. Nic"
-cześć. Przyszłam po rzeczy.
-Hej. Eeee...ja nie nocowałem dzisiaj w domu. Nie szukałem. Poszukam i przyniosę na piątek okey?
-Ok.
Heh. Nawet teraz nie potrafił być ze mną szczery. Nie wspomniałam mu, że rano spotkałam w drodze do pracy kolegę, który mówił jak to się bawił świetnie na domówce u mojego ex wczoraj w nocy. Po co te kłamstwa? Po co to przedłuża? Czy jest w tym jakiś sens. Chyba nie.
Piątek.
-Hej. Masz rzeczy?
-Eee mam tylko książke. Resztę poszukam jeszcze raz i wtedy przyniosę okey?
Nie widziałam na jego twarzy drwiącego uśmiechu, smutku, niczego nie byłam w stanie z niej wyczytać. Wiedziałam tylko jedno, że ogarnęła mnie potworna złość i z trudem się powstrzymałam żeby nie wyrzucić z siebie tego wszystkiego co o nim myślę.
-Ty sobie jaja jakieś robisz?! Będziesz mi trzy rzeczy przez tydzień oddawał?!
-Poszukam i przyniosę...
-Nie chcę już niczego od Ciebie! Mam gdzieś te rzeczy. ŻEGANAM!
Spojrzał się na mnie ochroniarz ze smutkiem w oczach. Znowu chciał mnie zranić, znowu miesza mi w głowie, nie pozwolę mu na to. Nie, już nigdy więcej.
Mijają tygodnie. Za dużo złych emocji "rzucam pracę, czas na wakacje, zasłużyłam sobie na nie"/
Przestałam go oglądać. Mój jedyny kontakt z tym osobnikiem był w momencie, gdy wchodziłam na jego fb i oglądałam jak świetnie się bawi z moją przyjaciółką. Po co to robiłam? Sama nie wiem.